Rozmaitości I w budynku Towarzystwa Dobroczynności
ul. Krakowskie Przedmieście 62 | nota o budynku/note about the building, dawnawarszawa - blog |
pokaż na mapie |
ważne wydarzenia
osoby
historia
<Napis „Res sacra miser" po dziś dzień zdobi fasadę niewielkiego jasnego budynku o siedmiu osiach okiennych, z dwoma wyższymi ryzalitami po bokach. Usytuowany jest on naprzeciwko skweru z figurą Matki Boskiej Passawskiej. Ten niepozorny dom to siedziba jednego z najstarszych publicznych teatrów stolicy.
7 sierpnia 1819 „Gazeta Warszawska" zamieściła zawiadomienie, iż „w dniach 30 i 31 lipca Towarzystwo Dobroczynności przenisło swój Instytut z klasztoru franciszkańskiego do klasztoru po pp. karmelitankach", przy Krakowskim Przedmieściu, „na nowo na ten cel urządzonego". A urządził dawny klasztor wybitny architekt Antonio Corazzi. On to zaprojektował na pierwszym piętrze salę o wymiarach 28 x 8 x 6 m. Sala ta – jak się wydaje – zwróciła dość szybko na siebie uwagę tych wszystkich przedsiębiorców widowisk, którym nie udało się wynająć sal w gmachu Teatru Narodowego. Toteż już w r. 1820 niejaki pan Molduano przedstawiał w nowej sali Towarzystwa „sztuki mechaniczne, fizyczne i magnetyczne". W dziewięć lat później miało tam bujnie zakwitnąć życie teatralne.
W kwietniu 1829 r. znalazł w tej sali pomieszczenie zespół aktorów pod dyrekcją Józefa Milewskiego, pod nazwą Teatr Polski. Określano go również jako mały w odróżnieniu od wielkiego na pl. Krasińskich. Działał tylko do września. Nie był to teatr wysokiego lotu, ale wypełniał lukę – dawał mianowicie utwory lekkie i wesołe, jakich nie widywano na szacownej scenie narodowej, zwanej często „świątynią nudy". Zatem pod naciskiem opinii publicznej dyrektor teatru na pl. Krasińskich Ludwik Osiński postanowił zorganizować nowy teatr w małej sali Towarzystwa Dobroczynności. Nazwano go Rozmaitości – tłumaczone z francuskiego Variété – a otwarto 11 września 1829 komediami Kotzebuego Prawo morskie i Goldoniego Sługa dwóch panów. Nazajutrz „Kurier Warszawski" donosił: „Wczoraj dano pierwsze widowisko przez nowo utworzone towarzystwo młodych aktorów polskich, zostające pod władzą Dyrekcji Rządowej, która pod nazwiskiem teatru Rozmaitości w domu Towarzystwa Dobroczynności ma odtąd za tańszą opłatą biletów niż w Teatrze Narodowym dawać stosowne widowiska sceniczne". Zachował się afisz z października tegoż roku, na którym m.in. czytamy: „Cena miejsc zwyczajna. Dla zapobieżenia pomyłkom w najmowaniu krzeseł, każda osoba kupująca bilet do krzesła wydany mieć sobie będzie razem osobny bilet mniejszy, który przy sobie zatrzyma dla okazania w razie potrzeby, że właściwe miejsce zajmuje." Prasa wymienia miejsca na parterze, 156 krzeseł i 80 miejsc stojących, galerię, 70 miejsc, paradyz dla 100 osób oraz dwie loże. Z podawanej niekiedy ilości widzów wynika, że teatr mógł pomieścić ponad 400 osób (najwyższa podana ich ilość: 420).
Przez cały rok 1829 – pierwszy rok istnienia teatru – widownia była zapełniona. W ówczesnej prasie powtarzają się określenia: „Wszystkie miejsca napełnione" lub „teatr zatłoczony". Prasa podkreśla jeszcze jeden aspekt powstania nowej sceny: „Utworzony niedawno teatr Rozmaitości ważny dał popęd autorom do pisania dzieł dramatycznych – pisał „Kurier Warszawski" w tekście podpisanym literą G. — Oby nie ustawał ten zapał, obyśmy i my mieli swoich Scribe'ów, gdy w autorze Geldhaba nowego znaleźliśmy Moliera."
W raporcie z dnia 4 sierpnia 1829 szpieg Mackrott donosił w. ks. Konstantemu, że w nowym, małym teatrze Rozmaitości w gmachu Towarzystwa Dobroczynności na Krakowskim Przedmieściu często bywają zamieszki spowodowane przez młodzież. „Przedwczoraj na przedstawieniu komedii Asmodeuszek były wielkie brawa i okrzyki, gdy usłyszano ze sceny słowa: czy i w piekle są szpiegi? Młodzież kazała tę scenę powtarzać. Dzisiaj także będzie daną ta sztuka."
Na widowni często panował nastrój swobodny i głośno wyrażano aplauz lub dezaprobatę. I tak np. po drugim przedstawieniu dramy komicznej Werter licznie zebrana publiczność bawiła się dobrze i „częstymi oklaskami okrywała wyborną grę aktorów, którzy tym razem jeszcze lepiej role swe odegrali z powodu, że partia opozycyjna częścią nie przybyła, częścią też uważała za potrzebę nieprzerywania swobodnej zabawy publiczności". Po komedii Szukaj, aż znajdziesz odezwało się kilka głosów niechętnych. Komedia Nierozłączeni „przyjętą została z oklaskami, a jednak po niektórych śpiewkach była mała opozycja". Warto dodać, że w teatrze tym często bywał Juliusz Słowacki.
Dnia 29 listopada 1830 r. wybuchło powstanie. Teatr Rozmaitości – jak wiadomo – doczekał się uwiecznienia w Nocy listopadowej Wyspiańskiego. Potwierdza to pamiętnik Henryka Gołejewskiego, uczestnika powstania. Nie wspomina on Chłopickiego, który miał się znajdować na widowni teatru, ale stwierdza, iż kilku podchorążych „wpadło jak bomby na parter wołając głosem piorunującym", by spieszyć do zdobytego Arsenału po broń. Z tegoż wspomnienia dowiadujemy się, że w teatrze był również bufet, gdzie w antraktach podawano lody.
W czasie powstania teatr był czynny i, podobnie jak Narodowy, repertuar miał patriotyczny i aktualny. Oto kilka tytułów: Kościuszko, Panna pułkownik, Kosynier, Oda do krzyża wojskowego, Stary komendant, 29 listopada i in. Tu również odbywały się widowiska, z których dochód przekazywano „na wsparcie dzieci żołnierskich". Jak władze obawiały się atmosfery panującej na widowni, świadczy fakt, że przed wybuchem „rewolucji" szpieg Zawadzki współpracujący z Mackrottem „zobowiązany był uczęszczać na teatr Rozmaitości i tam szpiegować".
Po upadku powstania obydwa teatry zamknięto, a przed ich ponownym otwarciem – 1 stycznia 1832 r. – Urząd Municypalny m.st. Warszawy wydał następujące przepisy porządkowe odnoszące się do teatrów Rozmaitości i Narodowego: „Nie wolno nikomu wymieniać się pojazdem, tak w czasie przyjazdu do teatru, jako też rozjazdu z tegoż. Wszyscy przybywający do teatru laski, parasole zechcą składać przy wejściu. Przybywający do teatru zdejmować obowiązani są kapelusze lub czapki i przez cały ciąg widowiska pozostać z odkrytą głową. Oprócz osób należących do składu teatru nikomu więcej nie wolno wchodzić za kulisy." Wszystko to świadczy o roli, jaką widownia teatrów stołecznych odgrywała w życiu miasta i kształtowaniu jego opinii publicznej.
Tymczasem dobiegała końca budowa nowego Teatru Narodowego – dzisiejszy Wielki. Na wniosek Ludwika Dmuszewskiego teatr Rozmaitości postanowiono przenieść z ciasnej salki na Krakowskim Przedmieściu do nowego pomieszczenia przygotowanego na ten cel w nowych Salach Redutowych. Stało się to 13 września 1833 r. Z bardzo taniego na początku swej działalności, w pięćdziesiąt lat później teatr zmienił się w ekskluzywny, dostępny wyłącznie dla najbogatszych. Opustoszałą salę przejęło na powrót Towarzystwo Dobroczynności – stała się teatrem dla amatorów, salą odczytową i przytułkiem dla rozmaitych imprez.
W tym czasie prasa wymienia dwie sale w Towarzystwie Dobroczynności: dolną w „dziedzińcu Towarzystwa", w której odbywały się próby, gdy druga (górna – a więc na piętrze) była zajęta. A trzeba zaznaczyć, że w sali teatralnej zbierała się „Administracja Ogólna Towarzystwa", jego opiekunowie, organizowano odczyty przy udziale wybitnych przedstawicieli życia naukowego i kulturalnego itp. Najczęściej jednak salkę teatralną zajmowały imprezy teatralne lub inne o charakterze widowiskowym. W styczniu 1870 r. Muhamed Ismael, „magik szacha perskiego", dawał przedstawienia „perskiej magii". Reklamował swe pokazy ogłaszając, że na ich zakończenie nastąpi „szybka i niepojęta przemiana mężczyzny w damę" lub „ścięcie głowy". Często w salce produkowały się teatry „mechaniczne" i „optyczne", dawano przedstawienia teatrów marionetek, odbywały się także loterie fantowe. Ale wciąż jeszcze niewielka scenka służyła amatorskim przedstawieniom na cele dobroczynne. Aktorami byli przeważnie przedstawiciele warszawskiego towarzystwa rekrutujący się z kręgów artystokracji, finansjery, przemysłu. Reżyserią tych widowisk często zajmowali się aktorzy lub nawet reżyserzy teatrów warszawskich – oczywiście bezinteresownie. Wiadomo, że mieli w nichswój udział m.in. Helena Modrzejewska i Bolesław Leszczyński. Mimo szlachetnych usiłowań poziom przedstawień często pozostawiał wiele do życzenia. Oto co o „urządzeniach technicznych" sceny w teatrzyku pisał w r. 1875 Henryk Sienkiewicz w „Gazecie Polskiej": „Litością zdejmowały serca dekoracje. Boże! Cóż za dekoracje! Nie wiem, czy w Pacanowie, gdzie kozy kują, w Kiernozi, gdzie jest środek ziemi, i w Łysobykach sławnych z jarmarków na gęsi są teatra, ale gdyby były, niezawodnie dekoracje miałyby lepsze. Panie nie mogły wychodzić przez drzwi. W pierwszej sztuce topole otaczające dom nie dochodziły do cylindra kochanka Zdzisława; dom Orgona wyglądał jak budka strażnicza; kortyna wreszcie, w chwili gdy ją przed drugą sztuką podnoszono, podniosła się na łokieć i dalej ani rusz. Publiczność widziała cztery pary nóg poruszające się niespokojnie i kawałek podłogi. Poczęły się śmiechy. Dopiero wspólne usiłowania służby, a może i członków Dobroczynności zdołały nakłonić staruszkę, że skrzypnąwszy, stęknąwszy, namyśliła się okazać oczom publiczności nie tylko buty i trzewiczki, ale i głowy grających."
Skład widowni teatrzyku był bardzo rozmaity. „Magicy" i „pokazy mechaniczne" przyciągały przedstawicieli wszystkich warstw społecznych miasta. Natomiast na przedstawieniach amatorskich zjawiał się beau monde stolicy. Oto jak wyglądała widownia w opisie Henryka Sienkiewicza w tym samym roku 1875: „Żałujcie, o czytelnicy, którzy wczoraj nie byliście w teatrzyku Dobroczynności, że nie widzieliście, jak dobrane, wypoliturowane, wyfraczone, wyrękawiczone i wykrawacone towarzystwo zbiera się od góry do dołu na owe przedstawienie. My tam nie rozmawiamy inaczej niż po francusku lub, co jeszcze lepiej, po angielsku, tą piękną angielszczyzną, którą kiedy pewien galicyjski hrabia, a raczej niepewien jako hrabia właśnie dlatego, że galicyjski, powitał jednego ze znakomitych mężów stanu angielskich, ten ostatni powstawszy z kielichem w ręku w zamiarze wypowiedzenia mówki dziękczynnej wyraził przede wszystkim żal, że nieznajomość języka polskiego nie pozwoliła mu zrozumieć słów hrabiego."
W 1875 r. teatrzyk dysponował następującymi miejscami: loże z sześcioma miejscami, loże z czterema miejscami, krzesła – pierwszy ich rząd był najdroższy, następne sześć rzędów tańsze, ostatnie rzędy najtańsze. W tej samej cenie były miejsca stojące na parterze, najtańszy zaś – balkon. Przy czym ceny biletów przedstawień na cele dobroczynne zmieniały się. Dla osób abonujących loże urządzono przy wejściu do tychże „kontramarkarnię". W r. 1877 teatr przebudowano tak, „że zupełnie inną przybrał postać". Pracami kierował budowniczy Stanisław Grzywiński, absolwent warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Rozebrano wówczas starą scenę, podłogę i „loże egzystujące". Po przebudowie widownia składała się z krzeseł, lóż parteru – czterech po każdej stronie sceny, oraz z balkonu wspartego na żeliwnych kolumienkach.
Warto przypomnieć, że na scenie tego teatrzyku debiutowali Maria Wisnowska i Józef Sliwicki oraz w r. 1880 Gabriela Zapolska, jako aktorka-amatorka, ale także jako autorka dramatyczna, obrazkiem dramatycznym w jednej odsłonie pt. Poziomki (utwór zaginiony).
Moda na przedstawienia amatorskie i „magików" powoli mijała, choć jeszcze w kwietniu 1883 r. dawano „nadzwyczajne, iluzjonistyczne i magiczne przedstawienia". W tymże roku powstał nawet projekt wydzierżawienia teatrzyku Dobroczynności na skład towarów. Nie doszło jednak do tego i widowiska, choć rzadziej, odbywały się nadal.
W maju 1887 ogłoszono w prasie, że na miesiące letnie – od maja do września – salka teatralna ma „zostać obróconą" na przytułek dla starców i kalek. Teatr amatorski także dożywał swoich dni. Jeszcze na początku XX w. działał tam teatr „miłośników sceny".
Budynek Towarzystwa Dobroczynności spłonął w czasie powstania w r. 1944. Zniszczony w 60%, odbudowano. Dziś mieści się tam w prawym ryzalicie, jak ongiś, kaplica rektorska pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia N. Marii Panny; resztę budynku zajmuje Zrzeszenie Katolickie Caritas.>
Fragment publikacji Barbary Król-Kaczorowskiej, Teatry Warszawy, PIW, Warszawa 1986, ss. 73–78.
Literatura:
***, [w:] „Gazeta Warszawska, 7.08.1819, nr 63.
***, [w:] „Kurier Warszawski” 12.09.1829, nr 243.
Wyspiański S., Noc listopadowa [w:] Dramaty, T. 2, , Wydawnictwo Literackie, Kraków 1970.
***, [w:] „Gazeta Warszawska. Dodatek”, 10.08.1819, nr 64.
Król-Kaczorowska B., Teatry Warszawy. Budynki i sale w latach 1748–1975, PIW, Warszawa 1986.
informacje dodatkowe
nie wprowadzono żadnych informacji
Dodaj informacje