enczsksiplhudeitsvhrespt
/ plgłówne menu
jesteś tutaj Artykuły / Teatry nieistniejące / Operalnia saska / Dwie operalnie

 

 

W latach sześćdziesiątych, w wyniku dyskusji, ustalono, że istniały dwa budynki Operalni, niesusznie wcześniej przez badaczy utożsamiane. Budynek, o którym mówią źródła z 1748 roku, nie był - jak wcześniej sądzono - przebudowanym gmachem operalni założonej w 1725, ale zupełnie innym obiektem, zlokalizowanym w innym miejscu. Poniżej przedstawiamy fragmenty opracowania Barbary Król-Kaczorowskiej podsumowującego te odkrycia.

 

 

DWIE OPERALNIE

 

Niewiele budynków teatralnych w Polsce budziło takie zainteresowanie, jakie od dawna okazywano teatrowi, zwanemu zgodnie z dawnym obyczajem saską Operalnią albo po prostu Operalnią. Zainteresowanie nie wynikło w tym wypadku ze względów architektonicznych. Wywołały je przyczyny natury historycznej. Od dawna wiadomo było, że właśnie w saskiej Operalni dnia 19 XI 1765 otwarto Teatr Narodowy (Stanisław August dzierżawił ją wówczas od spadkobierców Augusta III). Nic dziwnego, że zarówno historycy, jak czytelnicy, ciekawi byli wszystkich szczegółów dotyczących powstania, rozmiarów i wyglądu tego budynku. Niewiele na ten temat dowiedzieliśmy się od naszych poprzedników. Otrzymaliśmy w spadku po nich kilka dat i garść szczegółów. Poszukiwania powojenne pozwoliły ten skromny spadek znacznie zbogacić. Opublikowano nowe, nieznane dotychczas dokumenty, a nawet plany wydobyte ze zbiorów drezdeńskich i warszawskich. Na podstawie planów odtworzono wygląd sceny i widowni. Dokładnie ustalono sytuację budynku. Dnia 19 XI 1965 na miejscu, gdzie się znajdował, położono nawet kamień pamiątkowy. Odtąd każdy przechodzeń może się dowiedzieć, że pierwsze pomieszczenie Teatru Narodowego znajdowało się w kącie, który dziś tworzą: północna strona Królewskiej i zachodnia Marszałkowskiej. (Za królów Sasów było to jeszcze terytorium Ogrodu Saskiego).

[…]

 

PIERWSZA OPERALNIA

„Komödienhaus neben dem Königlichen Palais” lub „bei dem Königlichen Palais” — oto jak dokumenty określają sytuację tego teatru, który otwarto w 1725. O jaki pałac może tu chodzić? Zamek królewski nie wchodzi w rachubę (ze względów przytoczonych powyżej). Nie wchodzi również w rachubę Marymont, Czerniaków ani Wilanów, Ujazdów ani Pałac Sandomierski (później Pałac Bruhla).

„Konigliches Palais” to nazwa, jaką za panowania obu królów z dynastii Wettynów nosił Pałac Saski. Spróbujmy teraz rozważyć, co znaczy słówko „obok,” „neben.” Czy np. o teatrze, który w takiej odległości znajdowałby się od pałacu, w jakiej znalazła się druga Operalnia, można by powiedzieć, że stoi „obok” pałacu? Na pewno nie. Możliwość ta nie może być zresztą brana pod uwagę, gdyż znamy widok Ogrodu Saskiego, szczęśliwie obejmujący miejsce, na którym stanęła druga Ope­ralnia, a pochodzący sprzed 1748 r. Teatru jeszcze tam nie ma! A więc pierwsza Operalnia, ta z 1725, tam nie stała! A więc gdzie stała? Dokładnie tego jeszcze nie potrafimy określić, możemy jednak przyjąć, biorąc pod uwagę sformułowania dokumentów, że istotnie stała „obok” pałacu, w jego najbliższym sąsiedz­twie.

Wyrażenie „Komodien h a u s” nasuwa myśl, że już w 1725 otwarto wolno­stojący budynek teatralny. Jak to pogodzić ze wzmianką o „sali w pałacu kró­lewskim?” Na razie można to pogodzić jedynie przy pomocy hipotezy: możliwe, że nowy teatr był osobnym budynkiem (małym, jak się zaraz okaże), połączonym jakąś galerią z Pałacem Saskim. Dowodów na to brak, są wszakże poszlaki. Gdyby można je poprzeć mocniejszymi argumentami, gdyby udało się stwier­dzić, że pierwsza Operalnia istotnie była połączona jakąś galerią z pałacem, w do­kumentach, które obecnie znamy, nie byłoby żadnej sprzeczności. Wolnostojący budynek połączony z głównym korpusem mógł być uważany za jedną z sal pała­cowych. Na razie zupełnie pewne jest to, że pierwsza Operalnia była osobnym budyneczkiem znajdującym się tuż obok Pałacu Saskiego.

Zaczęto go budować, jak się zdaje, latem, a w każdym razie przed sierpniem 1724 roku. Ostatnie rachunki za prace budowlane płacono w grudniu. Część dokumentów w tej sprawie ogłosił Jan Prosnak, inne omówiła Karyna Wierzbicka-Michalska. Jeśli dorzucimy do tych dokumentów nowe, tu wyzyskane lub ogłoszone, otrzymamy następujący obraz owego teatru.

Był dosyć tani, skoro August II wyasygnował na budowę zaledwie 3 500 ta­larów, do czego dodał potem 2 000 talarów. Razem budowa kosztowała zatem 5 500 talarów, podczas gdy drezdeński Opernhaus z 1. 1718–19 kosztował 147 917 talarów. W Warszawie w latach 1762—63 Franciszek Albani chciał zbudować teatr za 20 000 dukatów. Teatr na Placu Krasińskich (1779) kosztował 30 000 dukatów.

Należy zatem sądzić, że chodzi o mały budynek, zapewne z cegły lub z pruskiego muru, skoro w rachunkach najwyższe pozycje stanowią: cegła i robocizna murarzy. Dach był z gontów, spoczywał na drewnianej konstrukcji. Widownia — jak zwykle w owych czasach — była zapewne z drewna ze względów akustycznych. Podłoga drewniana. Niewiele okien, wnętrze malowane, ozdobione rzeźbami. Wnętrze to było niewielkie, skoro ustawiono w nim zaledwie 5 długich ławek. Johann Gotfrded Hampel, tapicer, późniejszy burgrabia zamkowy, zużył na obicie tych ławek nie więcej jak 74 m czerwonej tkaniny. Na kurtynę poszło 80 m tkaniny niebieskiej i żółtej (a więc też niedużo). Wiemy, że kurtyna zawieszona była na żelaznych pierścieniach, a zatem rozsuwała się na boki. Tylko jedna ławka była miękko wyściełana. Zapewne przeznaczono ją dla najdostojniejszych widzów, może dla dam. Znajdowały się również w tym teatrze loże prosceniowe. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa zasiadał w nich August II z rodziną. Na meble i pokrycie mebli otrzymał Hampel skromniutką sumę 620 tynfów, czyli 12-14 talarów. Wszystko więc wskazuje na to, że w 1725 otwarto mały teatrzyk.

Dekoracje namalował wtedy Johann Samuel Mock, nadworny malarz królewski, nauczyciel Szymona Czechowicza i Łukasza Smuglewicza. Otrzymał za to 1 500 dukatów. (Zdaje się zresztą, że poza dekoracjami, które tyle kosztowały, namalował jeszcze dodatkowe.) Wiemy, że wśród dekoracji Mocka znajdował się prospekt przedstawiający duży komin z herbami króla i trojgiem dzieci (amorków?) podtrzymujących jakieś girlandy czy festony. Inny prospekt przedstawiał młyn. (Do tej dekoracji były również kulisy.) Po namalowaniu dekoracji okazało się, że perspektywa była wadliwie obliczona. Kulisy trzeba było tak mocno rozsuwać, że pierwsza para znajdowała się zupełnie za lożami prosceniowymi. Aby temu zaradzić, Mock wykonał jeszcze wąskie „skrzydła” (jedną parę do tragedii i jedną do komedii), które ustawiano — czy zawieszano — zaraź za ramą sceniczną. Pozwoliło to pogłębić perspektywę i zbliżyć do siebie kulisy.

Ponadto Mock wykonał dwa modele „do teatru”, które król sobie zatrzymał za osobną zapłatą. Warto zaznaczyć, że za wszystkie prace płacono temu malarzowi znacznie mniej, niż żądał. Trudno jednak powiedzieć, czy to wyraz lekceważenia, jakie mu okazywał król,  czy przejaw  chciwości  urzędników.

Nie wiemy niestety, do kiedy funkcjonowała ta pierwsza Operalnia przy Pałacu Saskim. Może do 1748? Występowały tu: włoski zespół komediowy i balet.

 

DRUGA OPERALNIA

„Z zapałem pracuje się tu przy budowie nowego teatru” — czytamy pod datą 1 VI 1748 w kronice, jaką prowadzono w Warszawie podczas pobytu Augusta III i Marii Józefy. A dalej, pod datą 28 VI: „Postawiono 229 robotników do budowy teatru, w tym 134 cieśli, 24 murarzy, 56 koźlarzy, 25 wozaków dostarczających materiały budowlane.” Pod datą 10 VII: „Najjaśniejsi Państwo wrócili [z Królikarni] do pałacu o godzinie wpół do dziesiątej wieczorem obejrzawszy, przechodząc przez ogród, urządzenia, które się tam przygotowuje dla nowego teatru i parku, w którym Najjaśniejsi Państwo zaczęli wkrótce strzelać do celu.”

Nie ulega wątpliwości, że mowa tu o budowie zupełnie nowego teatru. Zaczęto go wznosić przypuszczalnie w kwietniu, na pewno budowano go przez maj, czerwiec i lipiec. Otwarcie nastąpiło, jak wiadomo, 3 VIII 1748 w dzień imienin króla. Grano włoską komedię Gli torti imaginari.

Tak powstała druga Operalnia, istotnie znajdująca się tam, gdzie dziś widnieje kamień pamiątkowy. Jej lewa fasada wznosiła się wzdłuż ul. Królewskiej. Prawa fasada wychodziła na dość obszerny plac przylegający do Ogrodu Saskiego. Krótsza fasada zwrócona była ku nieistniejącej już uliczce Pacjentenburg, zwanej powszechnie Pecjenburg, dzielącej zabudowania królewskiego szpitala od Ogrodu Saskiego. W tej części budynku mieściła się scena oraz dwie przybudówki. Przez prawą, od strony Ogrodu, wchodził do teatru król. Wejście dla publiczności znajdowało się wedle Magiera od ul. Królewskiej.

Nie jest jeszcze zupełnie pewne, jak wyglądał ten teatr z zewnątrz. Wśród planów, jakimi obecnie rozporządzamy, znajdują się: rysunki, które by możną uznać za projekty; rysunek stanowiący być może pomiar gmachu i wreszcie plan sytuacyjny budynku. Należy stwierdzić, że różni się on w wielu szczegółach od pozostałych rysunków. Przybudówki są tu zupełnie inne. Od strony ulicy Pacjentenburg widać „nowy warsztat” (malarnie?), czego nie ma na pozostałych planach.23 Nie wiemy jeszcze, jak to wszystko wytłumaczyć.

Znacznie lepiej znamy wnętrze drugiej Operalni.

[…]

Nie było ono wcale tak ubogie, jak kiedyś mniemał Rulikowski. Wzorowano je najprawdopodobniej na Małym Teatrze drezdeńskim z 1697. Rzut obu teatrów jest w każdym razie bardzo podobny. Całości trudno odmówić dobrego smaku i pewnej konsekwentnie przeprowadzonej myśli (lekkie krzywizny w wycięciach lóż czy sceny, skromna, ale  ciekawie pomyślana loża królewska).

[…]

W r. 1765 budynek został wydzierżawiony przez Stanisława Augusta. Dnia 16 IV 1765 nowy rządca otrzymał klucze. Jest rzeczą godną uwagi, jak mocno ten gmach był już wtedy zniszczony. Stanisław August musiał w nim przeprowadzić generalny remont, który w całości kosztował go 1 086 dukatów i 7 złp. Polecił również Zugowi wybudować nową malarnię, co kosztowało 579 dukatów i 13 złp.

Ponowne otwarcie teatru dokonało się na przedstawieniu francuskim, 8 V 1765. Polskie przedstawienia odbywały się od 19 XI 1765.

Dekoracje były częściowo dawne. Nowe malowali: Zug i Quaglio.

Mimo remontu budynek był już wtedy bardzo sfatygowany, gdyż w 1766 znów wykonywano w nim różne reparacje. M.in. w końcu roku naprawiano dach i piece. Koszty wyniosły wówczas 191 dukatów i 20 złp. Ponadto w 1766 wykonano wiele innych prac. Sprawiono także dwa wielkie żyrandole. Na to wszystko wydano 95 dukatów i 7 złp.

W 1767 było już jasne, że nie warto inwestować więcej pieniędzy w tę „ruderę.” Tak oceniał sprawę Repnin w liście do Biełosielskiego. W kilka miesięcy później saski directeur des plaisirs, von Konig, stwierdził w swym raporcie, że gmach grozi zawaleniem. W 1768 szembelan von Gablentz żałował w liście do dworu drezdeńskiego, że huragan nie obalił Operalni o kilka lat wcześniej, „uniknęłoby się wówczas i w przyszłości niejednych kłopotów.”

Tegoż roku planowano urządzenie teatru w pałacu Pocieja. Koszt miał wynosić 14 272 złp. Projekt ten nie był jednak wykonany i przedstawienia nadal odbywały się w Operalni aż do zamknięcia teatru, które zarządził król w obliczu wojny domowej.

Po zamknięciu gmachu ruchomości teatralne przewiezione zostały — jak twierdzą historycy teatru — z Operalni na Solec do rezydencji Kazimierza Poniatowskiego. Był to rok 1769.

W lipcu 1770 Heine, agent saski, stwierdził, że los Operalni został przesądzony i na św. Michała, a więc we wrześniu będzie ona rozebrana. Wedle Heinego Zug i majstrowie murarscy postanowili kupić materiał za 300–400 rubli, aby wznieść sobie z tego materiału domy na Bielinie. Heine nie omieszkał przy tym zaznaczyć, że sama maszyneria Operalni warta była kilka tysięcy.

Gazetka pisana z 1 IV 1772 stwierdza: „Komedialnia saska jest już do większej połowy rozebrana.” „Courrier du Bas-Rhin” doniósł pod datą 4 IV 1772: „Rozbiera się tu wspaniałą salę operową w Ogrodzie Saskim. Jest to tym bardziej zastanawiające, że hr. Tomatis, który chce zorganizować tu widowiska francuskie, ofiarował za ten teatr pokaźną sumę.”

 

Barbara K r ó l - K a c z o r o w s k a, Dwie Operalnie, „Pamiętnik Teatralny” 1966 z. 1–4, s. 48–65.